Pragnienie spokoju, ciszy

Pragnienie spokoju, ciszy

Oj, chcielibyśmy by w naszym domu panowała cisza i spokój, by wracając z pracy można było usiąść z kubkiem herbaty i pochylić głowę nad ulubioną książką ze świadomością pełnego odpoczynku. Często jednak dzieje się inaczej. Większość z nas żyje w blokach lub innych wielorodzinnych budynkach, a tam często trzeba mieć bardzo duże szczęście by trafić na sympatycznych i spokojnych sąsiadów. Jeśli założymy, że przeciętne mieszkanie (nie licząc mieszkać skrajnych), bezpośrednio sąsiaduje przynajmniej z 4 innymi mieszkaniami, to okazuje się, że dookoła nas mieszka przynajmniej (również uśredniając) dwanaście osób. Trzeba mieć trochę szczęścia żeby żadna z tych osób nie lubiła głośnej muzyki, donośnego śpiewania pod prysznicem lub nie była w posiadaniu uroczego, lecz głośnego pieska. Jeśli jednak choć jedna osoba… nie przesadzajmy. Z pewnością zdarzą się nam wówczas spokojne dni. Ale trzeba wziąć też pod uwagę czynniki zewnętrzne. Ktoś z sąsiadów uwielbia remonty (tak, kilkugodzinne wiercenie robi swoje), inny realizuje się podczas koszenia trawnika? Może na ulicy przed domem hałasuje wieczorami podchmielona młodzież? Jeśli tak się zdarza i tracimy już cierpliwość pozostają nam stopery w uszach lub… budowanie domu. Wówczas będziemy naprawdę u siebie – wtedy jednak hałasować będą nasze własne dzieci i własna wiertarka.